88. Energooszczędność… portfela?

Nie do każdego trafiają informacje mówiące o tym, że decydując się na projekt domu energooszczędnego, oszczędzimy środowisko i dołączymy do globalnego ruchu dbania o przyrodę. Istotny problem można upatrywać także w polskiej mentalności, choć to temat na zupełnie inną dyskusję.
Za energooszczędnym projektem domu przemawiają, w dużej mierze, dwie kwestie.
Jedną z nich jest wspomniana ochrona środowiska. Dzięki temu, że zaczniemy wykorzystywać odnawialne źródła energii, skuteczniej wykorzystamy to, co dała nam przyroda. Zamiast węgla, do którego wydobycia potrzeba potężnej infrastruktury i który w, bliższej lub dalszej, przyszłości zostanie całkowicie wydobyty, możemy postawić na energię słoneczną – i o ile Słońce też ma swój określony żywot, nie należy twierdzić, że my doczekamy jego kresu.
Drugą kwestią, która pomogłaby nam w określeniu się, czy warto inwestować w projekt domu energooszczędnego – jest niewątpliwa wartość pieniądza. Budując dom, raczej nie myślimy o tym, jak możemy uratować biedne środowisko i że zasoby źródeł naturalnych wkrótce nam się skończą – skupiamy się bardziej na kosztorysach, tabelkach i własnym portfelu. A z tego wynika jasno: energooszczędność, z samej swojej definicji, pozwala oszczędzać. Nie od razu, bowiem musimy jednak zainwestować sporą kwotę pieniędzy w to, by później móc „zbierać żniwa:. Warto jednak pamiętać, że budowa domu od razu skutkować będzie niższymi rachunkami, a więc w ciągu kilku bądź kilkunastu lat zwróci nam się to, dodatkowo z nawiązką.
Trzeba zauważyć, że te dwie kwestie – choć prezentujące zupełnie dwa punkty widzenia, ekonomiczny i ekologiczny – absolutnie się ze sobą nie wykluczają. Wręcz przeciwnie, stanowią idealne połączenie tego, jak ekonomia może łączyć się z ekologią: tak, aby obie strony coś na tym zyskały.